Jeżeli chcesz poczuć ducha przeszłości najmniejszego miasta na świecie koniecznie odwiedź Muzeum Hum Aury który został otwarty w 2022 roku. W chwili, gdy w nią wejdziesz, naprawdę wkroczyłeś w historię.

Emanuje z każdego zakątka tego rodzinnego domu przekształconego w strażnika czasów starożytnych. Brakuje tylko ubioru, który był noszony sto lat temu, aby dopełnić wrażenie życia z czasów naszych pradziadków.
Do muzeum wchodzi się od ulicy wybrukowanej zużytym kamieniem, co jest doskonałym wprowadzeniem w temat. Dom jest w stanie pierwotnym, nic nie było zmieniane, nowi właściciele tylko nieznacznie usunęli farbę ze ścian. Idąc, słyszymy skrzypienie drewnianych podłóg i schodów, co dodatkowo potęguje doznania.
Zrób swój własny krem


Przebrana promotorka muzeum Aurora Dankić wprowadza nas w historię życia w Humie kilkaset lat temu (oczywiście pomyślano o każdym szczególe, łącznie z jego naprawą). Poznawanie historii zaczyna się od spojrzenia na zdjęcie ostatniej rodziny, która mieszkała w domu. Następnie prezentacja apteki w pomieszczeniu, w którym kiedyś znajdowała się kuchnia.

Głowa rodziny, Francesco, wyjechała do Ameryki, skąd wróciła z niezłą sumą pieniędzy i po powrocie kupiła tę posiadłość. O bogactwie tamtych czasów świadczą przestronne pomieszczenia, wysokie mury, bardzo duży jak na tamte czasy piec kuchenny, a osobliwością są nawet dwie toalety znajdujące się wewnątrz domu. Rzadko kto miał w tym czasie toaletę w swoim domu, a prawie nikt nie miał dwóch. Tutaj jeden był na górze, a drugi na parterze.
Właściciele chcieli pokazać, jak żyli ludzie i jak wszystko działało w Humie w czasach, gdy było to miasto. Należy zaznaczyć, że dziś nie jest miastem, a mianowicie liczy zaledwie 28 zarejestrowanych mieszkańców. W przeszłości znajdowała się w nim apteka, sklep, szkoła, poczta, gorzelnia i różne rzemiosła - wszystko, co było potrzebne do życia jego mieszkańców.

Muzeum jest interaktywne, więc odwiedzający mogą na przykład zrobić własny krem do rąk z łącznie pięciu różnych składników. Bazę stanowi lanolina, dodaje się macerat z orzecha włoskiego w słoneczniku, olejek lawendowy, hydrolat z szałwii i glicerynę. Na stole w aptece stoi już zrobione w XNUMX% naturalne mydło, które goście sami sobie skaleczą. To pokazuje, jak kiedyś sprzedawano - pocięto na XNUMX-gramowe łuski i zawinięto w papier.

W antykwariacie unosi się odurzający zapach orzechów laskowych i włoskich. Wyczuwalna jest również mocna kawa, którą można samemu wypalić i zmielić w staroświeckim młynku. Wszystko było sprzedawane hurtowo i cieszy się, że ten trend znów staje się praktyką.
Pocztówka napisana głagolicą
Pomieszczenie, w którym mieści się pracownia stolarska, jest dla tego muzeum ważne ze względów sentymentalnych. Mianowicie dziadek właściciela muzeum był stolarzem i zgromadzono jego narzędzia, aby je tu wyeksponować. Celowo pozostawione trociny, które wzmacniają doznania, dają poczucie, że coś się wciąż dzieje i dowodzą, że ta przestrzeń to coś więcej niż klasyczne muzeum.

W pomieszczeniu, które pokazuje dawną salę lekcyjną, zauważamy różnej wielkości ławki. Wszystkie dzieci chodziły wtedy do klasy razem, niezależnie od wieku, więc ławki trzeba było dostosować do ich wielkości. Nasz wzrok pada na nieuniknione liczydło i szkolną tablicę. Odwiedzający czasami coś na nim piszą - głagolicą, najstarszym pismem chorwackim.



Następuje trochę historii. Wraz z Ročem Hum jest ośrodkiem kultury głagolicy. W IX wieku cesarz bizantyjski wysłał braci Cyryla i Metodego, aby szerzyli kult wśród Morawskich Słowian. Tłumacząc pismo z łaciny na język starosłowiański, Ćiril wynalazł głagolicę, która pozostała na stałe na Istrii i w regionach nadmorskich jako pismo kościelne, ale była również używana w sprawach administracyjnych iw literaturze. Głagolica była obecna w Humie do początku ubiegłego wieku.

Aleja Głagolicy jest wyjątkowym zabytkiem i świadkiem nieprzerwanego istnienia piśmienności głagolicy po dzień dzisiejszy. Składa się z jedenastu pomników znajdujących się w dziewiczej przyrodzie wzdłuż siedmiokilometrowej drogi z Roča do Humu i kończy się miedzianą bramą przy samym wejściu do Humu.

W muzeum można kupić pocztówki i (z pewnością najlepiej po głagolicy) napisać krótkie pozdrowienia dla bliskich. W pomieszczeniu, w którym znajduje się dawna poczta, znajduje się skrzynka, do której wrzucane są pocztówki, które pracownik muzeum co kilka dni wysyła z nowoczesnej poczty – więc nie martw się, poczta kiedyś dotrze pod wskazany adres .
Miasto Bisca
Cechą szczególną tej nieruchomości są oryginalne szafy wnękowe. Znajdują się w nich nawet sejfy do przechowywania cenniejszych rzeczy, co jest dodatkowym dowodem zamożności mieszkającej tu rodziny. W starych domach coś takiego nie jest powszechne na środkowej Istrii. Wielu dziwi ich widok, ale zdarza się, że wyspiarze twierdzą, że podobne okazy można znaleźć także w starożytności.

Na ścianie w korytarzu namalowana jest oś czasu, która opowiada historię Huma. Może trudno to sobie wyobrazić, ale to miasto ma tysiąc lat, tyle co fundamenty dzisiejszego muzeum. Plan miasta nigdy się nie zmienił, domy rosły w górę, ale wszystko pozostało na pierwotnych fundamentach. Ciekawostką jest, że w miejscu dzisiejszego kościoła stał zamek zbudowany w XIX wieku. Na tarasie dzisiejszego baru znajduje się stół prefekta, którego nazwa zdradza, że jest on związany z wyborem prefekta i tradycja ta jest kultywowana do dziś.

Ostatnim pomieszczeniem, które zwiedziliśmy, była destylarnia. Tu skosztowaliśmy biskwitu, tradycyjnego napoju alkoholowego, prawie zapomnianego, ale przywróconego do życia dzięki lokalnym pasjonatom. To brandy z jemiołą, której receptura pochodzi właśnie z tych okolic. Zgodnie z ideą interaktywnego muzeum goście mogą samodzielnie napełnić butelkę biskwitu z beczki i ją zakorkować. Dodajmy, że Hum od niedawna znane jest jako miasto biskwitu. Co roku w październiku odbywa się tu rakija Smotra, podczas której o najlepszy drop rywalizują znani producenci z całej Istrii.



I na koniec krótka ciekawostka dotycząca pochodzenia tego uroczego miasteczka. Według legendy najmniejsze miasto na świecie powstało, gdy giganci zbudowali miasta w dolinie Mirny i ostatecznie zbudowali Hum z pozostałych kamieni. Po raz pierwszy wspomniano o nim w 1102 roku, a mury miejskie chroniły to miejsce przed częstymi najazdami Wenecjan i Turków. Na zachodniej bramie miasta znajdują się dwa napisy głagolicy. Co roku drzwi są uroczyście otwierane w Hum City Day, kiedy to „w letni dzień” wybierany jest nowy prefekt.







Zdjęcia: Muzeum Hum Aura i Blanka Kufner