Ogromny zaniedbany betonowy megabudynek i tak jest od lat. Nie ma znaczenia, gdzie się znajduje, do czego był używany, jaka jest jego historia... Wszystko to można znaleźć w Internecie, wystarczy wpisać „Sclerosis” i gotowe, historia typu „kopiuj-wklej”, która krąży od stu lat. Interesuje mnie coś innego i tak właśnie jest w tym przebywać, gdy nikogo nie ma w pobliżu, gdy wszyscy śpią i jest cicho. Interesuje mnie to, bo to część mojej pracy, ale nie tylko dla niej.
Kiedy w te ciemne godziny siedzi się w takich miejscach, zniszczone ściany zdają się budzić, a w półotwartych oknach odbija się dziwna gra kolorów. Światło pochodzi z zewnątrz, z ulicy. Wysokie lampy wpatrują się w podłogę jak zdeformowane postacie. Przechodzi mysz. Noga jest ranna, w połowie zwisa – wygląda na to, że został „użądlony” przez jakiegoś kota. Chowa się do kieszeni i znika w ciemności.
Spokój. Miesiąc.
Patrzę na gwiazdy, galaktyki, satelity i kosmitów. Podobno istnieją, mówią Amerykanie, i jak głupcy sterują wszystkim. Bo – nie wiem. Kto będzie już wiedział, kto ma rację, a kto się myli.
Spokój.
Nieco dalej, za poobijaną ścianą, rozległo się nagle jakieś sapanie. Przechodzą dreszcze, mrowienie i budzi się strach. Podnoszę kamień z podłogi i w tym półmroku rzucam się do działania. Pięść jest zaciśnięta, zimny pot pokrywa ciało. Zaglądam za ścianę, gdzie widzę dwójkę włochatych! Siedzą na podłodze, spoceni, śmierdzący. Jest sapanie i lizanie. Jedzą coś, ucztują. Wszystko przecieka, dookoła jakaś dziwna wydzielina.
Wychylając się za ścianę, żeby jak najszybciej zobaczyć, o co chodzi, kawałek ściany zostaje oderwany i wprawiony w ruch. Upada na podłogę, patrzę na niego, wydaje się, że minął wiek, każda myśl przemija. Jedna sekunda, dwie i BUM!
Trzęsłam się, oni też! Odwrócili głowy, żeby zobaczyć, co się dzieje, jaki intruz stoi za nimi. zamarłem. Twarz jak najstraszniejsza istota na świecie, mussava z przejedzenia. Zaczęli ode mnie. Nie myśląc ani chwili, zacząłem biec szybciej niż kiedykolwiek w życiu. Nogi mnie po prostu niosły, obudziła się we mnie ta zwierzęca siła. Mimo to byli szybsi. Złapali mnie, rzucili na podłogę i zaczęli...
„Markoooo”, słyszę z oddali, „Wszystko w porządku?”. Otrząsnąłem się jak ze snu. Przede mną stał John. „Stary, stoisz tam i gapisz się w przestrzeń od kilku minut, co się dzieje?”, zapytał zaciekawiony. Nie wiedziałem, co mu powiedzieć. Szalona głowa po prostu bawiła się mną w tej ciemności. Wyobraźnia się obudziła, wyszło Babe Roge i podobni dziwadła.
Ciemność jest właściwie taka sama jak dzień. Nie daj się zwieść swojej szalonej głowie i wyobraźni. Bądź realistą, bądź odważny i ciesz się chwilami, które mogą zostać w pamięci na całe życie.
Marko Sladić – Twój lokalny przewodnik